środa, 14 sierpnia 2013

Przedsmak

Mańka nie byłaby sobą, gdyby nie spóźniła się do pracy. Nie byłaby sobą, gdyby nie rzuciła miodowego płaszcza na krzesło w kącie, z którego nakrycie ciała i tak zsunęło się. I zdecydowanie Mańka, nie byłaby Mańką, gdyby nie skwitowała śmiechu mojego, ani naszego wspaniałego kolegi, Przemka, morderczym wzrokiem. Tym razem jednak powstrzymała się od komentarza i swojego uszczypliwego tonu w każdej wypowiedzi. 
-Blanka... Jakiś facet coś bazgrze na tym rysunku. Tym, co go wczoraj zostawiłaś na stoliku w rogu.
Moje serce przyspieszyło... No bo jak to, jakiś facet bazgrze po moim rysunku?! Szybko otrząsnęłam się z szoku i wyszłam na salę, która jeszcze nie była zatłoczona. W Szepcie zazwyczaj o tej porze nie panowała gorąca atmosfera. Podeszłam więc do mężczyzny z notesikiem w dłoni. Poza przyjęciem zamówienia chciałam oczywiście przejąć mój rysunek. 
-Przepraszam. -mężczyzna nie zaszczycił mnie swoim spojrzeniem ciągle wykonując poprawki w moich bazgrołach. -Chciałby pan złożyć zamówienie?
-Czarną kawę, poproszę... -szepnął beznamiętnie wpatrując się w linie wychodzące spod węgielka, który dzierżył w dłoni.
-Mogłabym prosić również o podanie mi mojego rysunku?
Kolejny raz nie podniósł oczu, ale na jego usta wkradł się drobny uśmiech. Starałam się panować nad drżeniem głosu pod wpływem zdenerwowania, jednak ciągle emocje brały nade mną górę. 
-Więc to ty jesteś Blanka. 
Przyjrzał się dokładnie miejscu, w którym prawie przebiłam stronę, bo nic co wychodziło spod mojej ręki nie oddawało tego, co chciałam narysować.
Odskoczyłam krok w tył.
-Skąd pan zna moje imię?! -nieomal krzyknęłam.
Wskazał róg kartki ciągle jednak nie unosząc wzroku. 
-Beznadziejny rysunek. Myślę, że bardziej pasujesz do olejnych.
Czy miał rację? Chyba tak. Od zawsze wolałam kredki olejne. Ciągle jednak mężczyzna pozostawał niewzruszony. Było w nim coś ciekawego, cholernie pociągającego. Jakbym cofnęła się do przeszłości tylko... To nie mogłoby być prawdą!
-Nie poznajesz mnie, Blanka? -uniósł głowę i...
-To nie możesz być... Gdzie... Po co?... -nie umiałam złożyć chociażby jednego prostego zdania.
Łukasz westchnął tylko wstając od mojego ulubionego stolika w kawiarni. Ciągle taki sam. Nie wiem, jak mogłam go nie poznać.
-Lepiej już pójdę. 
Ukryłam twarz w dłoniach. Kolejny raz pojawił się w moim życiu. I znowu, jak dawniej zniknął bez żadnego racjonalnego wyjaśnienia.  




widzicie u góry, że to przedsmak. nowy pojawi się jeszcze w tym tygodniu. zła informacja jest taka, że na marionetkach nie ma co spodziewć się czegokolwiek we wrześniu. prędzej w... listopadzie, albo nawet grudniu. 

4 komentarze: